[30 May 2012]
(...)
- A co robicie, gdy ona tak stoi? - zainteresował się podczas kinderbalu jeden z ojców.
W walce z ciemiężącym ją systemem (nie możesz, nie wolno, zostaw, odłóż, nie dotykaj) Dynia idzie w kierunku broni psychologicznej masowego rażenia. Militarnej tej umiejętności najwyraźniej nie posiadły jeszcze inne dziatki, stąd społeczne zainteresowanie.
Dynia już nie szlocha, już nie turla się po podłodze w spazmach, nie wymachuje mi przed nosem palcem-serdelkiem, jak zwykła dotąd była czynić krzycząc przy tym w naddatku 'noł, noł, noł!'.
Obecnie Dynia monstrualnie sie obraża, nadyma jak ryba fugu, oddala (wszak na kontrolowaną odległość) i złowrogo na nas łypie.
Dżordż-zaprzaniec robi za alianta.
Też łypie złowrogim wytrzeszczem spod Dyniowej pachy.
Choć w jego przypadku to prawdopodobnie efekt uboczny niedokrwienia welurowego mózgu.
(Dynia krzyżuje ramiona nie bacząc komu odcina tlen.)
Co robimy?
Kawę, herbatę, manicure...
(...)
Rząd zażądał uchwałą, by przeliczać bakterie w celach antyterrorystycznych, a wyniki pilnie notować w inwentaryzacyjnych księgach.
Jeszcze liczymy na słoiki.
A w słoikach demografia zmienia się z każdą minutą.
Podział za podziałem.
Chromosomy strzelają jak guma u gaci.
Plazmidy śmigają jak talerze frisbee.
Ledwie skona numer pięć miliardów trzysta milionów dwieście tysięcy dwadzieścia i pięć już jego zwłoki bezczeszczą kolejne pokolenia fazy log.
Jeszcze liczymy na słoiki, choć pewnie zaraz komuś przyjdzie do głowy, że można liczyć witki, a wynik dzielić na pół.
Albo kurduple obrączkować.
©kaczka
(...)
- A co robicie, gdy ona tak stoi? - zainteresował się podczas kinderbalu jeden z ojców.
W walce z ciemiężącym ją systemem (nie możesz, nie wolno, zostaw, odłóż, nie dotykaj) Dynia idzie w kierunku broni psychologicznej masowego rażenia. Militarnej tej umiejętności najwyraźniej nie posiadły jeszcze inne dziatki, stąd społeczne zainteresowanie.
Dynia już nie szlocha, już nie turla się po podłodze w spazmach, nie wymachuje mi przed nosem palcem-serdelkiem, jak zwykła dotąd była czynić krzycząc przy tym w naddatku 'noł, noł, noł!'.
Obecnie Dynia monstrualnie sie obraża, nadyma jak ryba fugu, oddala (wszak na kontrolowaną odległość) i złowrogo na nas łypie.
Dżordż-zaprzaniec robi za alianta.
Też łypie złowrogim wytrzeszczem spod Dyniowej pachy.
Choć w jego przypadku to prawdopodobnie efekt uboczny niedokrwienia welurowego mózgu.
(Dynia krzyżuje ramiona nie bacząc komu odcina tlen.)
Co robimy?
Kawę, herbatę, manicure...
(...)
Rząd zażądał uchwałą, by przeliczać bakterie w celach antyterrorystycznych, a wyniki pilnie notować w inwentaryzacyjnych księgach.
Jeszcze liczymy na słoiki.
A w słoikach demografia zmienia się z każdą minutą.
Podział za podziałem.
Chromosomy strzelają jak guma u gaci.
Plazmidy śmigają jak talerze frisbee.
Ledwie skona numer pięć miliardów trzysta milionów dwieście tysięcy dwadzieścia i pięć już jego zwłoki bezczeszczą kolejne pokolenia fazy log.
Jeszcze liczymy na słoiki, choć pewnie zaraz komuś przyjdzie do głowy, że można liczyć witki, a wynik dzielić na pół.
Albo kurduple obrączkować.
©kaczka