1188-1190

[28-30 Oct 2012]

Śpi.
Rumiana bułka w rozsypanej po poduszkach blond aureoli.
(Kolor: leloł, mama! leloł!)
Trzymam ją za piętę.
Jest nieśmiertelna.
Jeszcze nic nie wie o umieraniu.

©kaczka
25 comments on "1188-1190"
  1. Ten rumieniec jest kojący.
    Blogosferze zabrakło dzisiaj takiego.

    ReplyDelete
  2. Trzymaj za ciepłą piętę. To jest sens życia.

    ReplyDelete
  3. och, ten czas jest zawsze za krótki...

    Już dane mi było przeżyć Maszki_niespełna_trzyletniej, rozdzierający szloch: "ja nie chcę, ziebyś ty mi kiedyś umalnęła!"

    Mój tata umierał, kiedy obie jego córki dowiedziały się, iż zostaną mamami. Może to odcisnęło na tych dzieciach jakieś piętno, bo Maszka stale robi inwentaryzację Nieba, a śmierć jest odmieniana przez wszystkie przypadki od pół roku non stop niemal.

    I tak, dzielę się swoją wiedzą, przekonaniami, wiarą, ale na pytanie: "a kiedy ja umlę, mama?" odpowiedziałam: "jedz tę zupę i nie gadaj tyle"...

    ReplyDelete
    Replies
    1. Maszka jest wrazliwa. Wrazliwych zawsze boli zycie.

      Delete
  4. A ja od urodzenia Stokroty czesciej mysle o smierci. Dzieci chyba uswiadamiaja nam wlasne przemijanie. Ale sa tez silne, bardzo silne - i wiem ze gdybym odeszla, Stokrota poradzilaby sobie swietnie. I Jasiu tez sobie poradzi.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Od narodzin Dyni, tak mi sie zdaje, przemijam o wiele szybciej. Chcialabym zdazyc dac jej te sile na droge.

      Delete
    2. Ale Kaczko, ona te sile ma zupelnie niezaleznie od Ciebie:)
      A propos pietki, jeszcze mi sie przypomnialo jak w "Zielu na kraterze" King trzymal Tili za piete, a Krolik mu zabranial bo to podobno niedobre dla dziecka:)

      Delete
  5. Miłość matki do dziecka JEST nieśmiertelna (i w tym sensie Twoja Bułeczka także), choć po śmierci kogoś młodego i badzo bliskiego stoi się nad łóżeczkiem i krzyczy w środku: Córciu, czy zdążę cię wychować?

    ReplyDelete
  6. Ech. Tyle tylko powiem.

    Obrazek z leloł Dynią uroczy :).

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nawet pierwsze 'mama' nie wzruszylo mnie tak jak 'lelol' :-)

      Delete
  7. Oj mnie też wczoraj bardzo kopnęło... oj bardzo...

    ReplyDelete
  8. I niech jeszcze długo nie wie ...

    Dziecięce piętki (a jak się jeszcze mieściły w dłoni, to całe stópki) zawsze działały na mnie kojąco.
    Lubię zakradać się późnym wieczorem i potrzymać za piętkę.
    I poczuć 'nieśmiertelność'.

    Kaczko, ja jak zwykle wymiękam z zachwytu nad Twoim (zwięzłym a trafnym) stylem, choć wiem, że ten wpis akurat może nie miał na celu wprawiania kogokolwiek w zachwyt...

    ReplyDelete
  9. i niech nie musi dowiadywać się jak najdłuzej.... gdyby można było zatrzymać czas...

    ReplyDelete
  10. Uwielbiam Twojego bloga;) Jakoś tak mnie natycha;)
    Pozdrawiam;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Krasnoludku, dziekuje! byleby nie zatychal :)

      Delete
  11. Matko! trzymając za piętę zanurz w odpowiednim roztworze;-)
    ...i podziel się! bo starość czuję

    ReplyDelete
    Replies
    1. Mam zdjecie pietki w pizamie. Podziele sie :-)

      Delete