913-914

[2-3 Oct 2011]


(...)
... Norweski zebrał pełne kieszenie amonitów, gdyż sprytnie deptał po piętach wycieczce profesjonalnych zbieraczy amonitów, ja u stóp wiktoriańskiego śmietnika wykopałam nienaruszony słoik po paście rybnej (sic!) sprzed stu lat, Dynia zabrała ze sobą tyle piasku i błota, ile tylko mogła.
A właściwie nawet więcej.

(...)
Akwarium beztlenowców.
Przezroczysta szafa z gumowymi rękawami.
Obsypać się talkiem, kichnąć, uwięzić gołe ręce w rękawach z odcinającym dopływ krwi (do mózgu) ściągaczem, odessać rękom tlen, otworzyć zasuwki, drapać sie w nos ramieniem/stopą/szybą/, prosić obcych o podrapanie nosa, pchnąć drzwi, wepchnąć ręce Guliwera do lepkiego od wilgoci, gorącego mikroświata, precyzyjnie manipulować, wetknąć bakterii ezę w oko albo w… antypodę?
Tak jakby nawlekać igłę albo ciąć kurpiowską wycinankę będąc przytrzaśniętym w dybach…

(...)
Emeryk mówi.
Mówi: oh dear, dear! oraz bugger!.
Dynia werbalnie oznacza jedynie wszystkie psy w okolicy.
Skłonność do wytykania psów nosi znamiona obsesji sporych rozmiarów.
Ach, Emeryk sygnalizuje również, że potrzebuje świeżych gatek.
- Cóż, Norweski, a nasza córka jest... (cóż by tu, cóż by?) jest po prostu śliczna?
[uśmiech]

©kaczka
1 comment on "913-914"
  1. Dzidzin sygnalizował tylko KAKO!!! I wcale nie chodziło tu o napitek, ani o francuską wersję nr2. Otóż Dzidzin od maleńkości był miłośnikiem czterech kółek.

    ReplyDelete